O Game Jamach słów kilka

(disclaimer: artykuł jest o game jamach stacjonarnych, nie będę tu mówił o jamach typu ludum dare)

No hej.

Zwę się Maks, vel themorfeus. Robię gry, i trochę wam dziś poopowiadam o jednej z najlepszych rzeczy w gamedevie. Zdarza mi się spotykać z programistami z różnych dziedzin niezwiązanych z tworzeniem gier. Zazwyczaj podczas poznawania się rozgaduję się o swojej pasji – tworzeniu gier. I zazwyczaj pojawia się wtedy zdanie „Uwielbiam jeździć na game jamy. Wiesz co to game jamy, nie?”. No i ku mojemu zdziwieniu, większość nie wie. Albo myśli, że wie, czyli nie wie.

Kilkunastu nerdów siedzi przed kompami i robią gry aż padną.

Kilkoro z ludzi którym zadałem pytanie o jamy odpowiedziało mi mniej więcej tak. Sam tak myślałem zanim sam nie uczestniczyłem w tego typu imprezie. Nic bardziej mylnego. Jadąc na mój pierwszy jam byłem poddenerwowany. Nie wiedziałem czego oczekiwać, nie wiedziałem jak to będzie wyglądać. Zastanawiałem się z kim będę w zespole, jaki będzie temat, jaką zrobię grę, i jak bardzo zbłaźnie się na prezentacji. Bałem się, że zapomniałem jakiejś ważnej rzeczy, że będzie brakować mi jakiegoś sprzętu i przez to nie dokończę gry. Slavic Game Jam 2016, czyli pierwszy jam na jaki pojechałem, odbywał się w Warszawie. Organizowali go świetni ludzie z Koła Naukowego Twórców Gier Polygon, działającego przy Politechnice Warszawskiej. Nadszedł w końcu dzień jamu. Dotarłem na miejsce, wziąłem swoją plakietkę, i poszedłem się rozstawić przy kilku znajomych którzy tam byli. Nadeszły prelekcje, potem obiad, potem wreszcie ogłoszenie tematu. I zaczęło się.

Nie róbcie gier na game jamach! – Sos Sosowski

I wtedy dowiedziałem się o najważniejszej rzeczy o game jamach jaka jest. Na game jamy nie jeździ się robić gier. Gry powstają ewentualnie przez przypadek, ale game jamy to przede wszystkim jedna wielka impreza. Z jednej strony karaoke, z drugiej strony ktoś na czymś gra, z trzeciej Sos robi grę o grabkach w VR, i ze wszystkich stron ukulele (ukulele to oficjalny instrument polskiego gamedevu). I wszyscy jakoś przy okazji wymyślają i robią gry. Jeśli chcesz robić grę, to zostajesz w domu.

I to jest właśnie esencja jamów, po to się tam jeździ. Żeby pobyć w gronie tych świetnych ludzi, żeby się z nimi zintegrować, pobawić i zawiązać nowe znajomości. Slavic nie był moim jedynym game jamem, ale poza tematem na który robi się grę, wiele różnic nie ma. Wszystkie są cudowne.

I właśnie dlatego będę na nich na was czekać!

themorfeus

terrible games, loadsa fun.

Zobacz wszystkie posty tego autora →

Komentarze

  • Jakub Dybczak

    Ja nie byłem jeszcze na żadnym Game Jamie i nie chciałem jeździć na nie, bo myślałem, że nie mam szans w tworzeniu gier z lepszymi. A jak widać to chyba taki stereotyp Game Jamów. Trzeba się kiedyś wybrać 🙂

    • TheMorfeus

      jasne! dużo ludzi mi mówi że nie mają po co jechać na jamy, bo nie umieją robić gier albo nie umieją ich robić dostatecznie dobrze. A były jamy na które zabierałem ludzi kompletnie niezwiązanych z grami (/gamedevem), i też świetnie się bawili!

  • Zdzislaw Goik

    Czyli w sumie z aktualną wiedzą i know how ogarnął bym co i jak 😀 Trzeba jakichś pobliskich poszukać

    • TheMorfeus

      Oj tam zaraz pobliskie, jeżdżenie po kraju (i po świecie, jak cię stać na castle czy nordica) jest super!